czwartek, 15 stycznia 2015

Przepraszam

Bardzo ,bardzo przepraszam. Nie dodałam rozdziału w sobotę ,bo odłączyli mi internet -.-
Teraz nie będę mogła dodać rozdziału ,bo jeszcze się muszę uczyć na piątek. Rozdział pojawi się w pierwszym tygodniu ferii ,ale dokładnie nie wiem kiedy. Mam nadzieję ,że jesteście wyrozumiali.
Mam pytanie do was co chcieli byście czytać w naszym opowiadaniu? Jakaś sytuacja? Piszcie w komentarzach.
Love Pats <3

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 2.

Chyba go coś boli. Ja mam się przy nim przebierać.
-Proszę powiedz mi , czy cię POPIERDOLIŁO?
-Czy to podchwytliwe pytanie ?-uśmiechnął się głupkowato.
-Nie mam zamiaru się przy tobie przebierać.-odpowiedziałam zirytowana.
-Ale dlaczego? Będę grzeczny obiecuje.
Hmm...właściwie czemu nie zrobię mu na złość. Niech ma za swoje.
-Dobrze, ale jedna zasada możesz tylko patrzeć, dobrze?
-Obiecuje. To będzie nasza zasada.
Powoli patrząc na Justina zaczęłam ściągać spodnie. Specjalnie by go sprowokować ponętnie ruszałam biodrami. Patrzył na mnie z nutą ciekawości i pożądania. Widziałam, że jest strasznie we mnie zapatrzony. Gdy ściągnęłam spodnie nie zakładałam od razu tych od niego. Zaczęłam ściągać bluzkę wiedziałam, że długo nie wytrzyma i prędzej czy później rzuci się na mnie. Ściągając bluzkę czułam jego głodny wzrok na moim ciele. Nagle usłyszałam skrzypienie łóżka i poczułam jak Justin całuje mnie w usta. 
-Złamałeś zasadę o nietykalności.-powiedziałam między pocałunkami ze strony szatyna.
-Zasady są po to by je łamać.-powiedział i znowu zaczął mnie całować.
Jego pocałunki były jak narkotyk. Uzależniały. Powoli z pocałunkami zjechał na moją szyję. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić na to by zaszło to za daleko. Justin powoli włożył ręce pod moja koszulkę i zaczął ją powoli ze mnie ściągać. Przerwaliśmy pocałunek by mógł ściągnąć bluzkę do końca. Swoje ręce umieścił na moich pośladkach i podniósł mnie. Oplotłam go nogami w pasie. Szatyn skierował się w stronę łóżka dalej mnie całując. Gdy upadliśmy na nie szybko się przekręciłam tak, że to ja na nim siedziałam okrakiem. Ściągnęłam Jay'owi bluzkę prze głowę. Zaczęłam go zachłannie całować. Z ust zjechałam na apetyczny tors szatyna. Chłopak szybko przerzucił nas do wcześniejszej pozycji i namiętnie mnie całował .  Justin zeszedł z pocałunkami na mój dekolt. Dopiero teraz zapaliła mi się lampka w głowie. To zaszło za daleko.
-Justin przestań-powiedziałam między pocałunkami mieszającymi się z moimi jękami.
-Czemu, coś zrobiłem nie tak?-zapytał przerywając pocałunki.
-Tak... to znaczy nie...ughh po prostu...
-Po prostu co ?-zapytał zmartwiony.
-Po prostu nie znam cię i nie wiem co będzie po tym wszystkim.-zamyśliłam się. Przez tą cała sytuacje zapomniałam o swojej rodzinie. Pewnie się martwią. Kompletnie zapomniałam o mamie, tacie, Chrisie i Josh'u.
-Justin mogę zadzwonić?-zapytałam niepewnie.
-Ta, jasne.-zszedł ze mnie i podał mi swoją koszulkę. Szybko ją na siebie wsunęłam. Chłopak podszedł do stolika i wziął z niego swojego Iphona. Tak na prawdę to jestem u chłopaka którego ledwo znam, prawie uprawialiśmy sex i prawdopodobne, a nawet na pewno, będę u niego spała. Tylko ja mogę być taka lekkomyślna.
-Proszę-głos Jusa wyrwał mnie z zamyśleń.
-Dziękuje-wzięłam od niego telefon i wykręciłam numer do mamy.
(Kate-K  Mama-M)
K-Hej mamo to ja Kate...
M-Boże dziecko gdzie ty jesteś? Nic ci nie jest ? Martwiliśmy się o ciebie.
K-Nic mi nie jest...po prostu nie będzie mnie kilka dni. Nie martw się.
M-Jak to, gdzie będziesz? Jak mam się nie martwić skoro moje dziecko jest nie wiadomo gdzie?
K-Po prostu mi zaufaj. Ufasz mi?
M-Tak.
Gdy się rozłączyłam byłam rozdarta. Nie wiedziałam gdzie jestem i ile mnie nie będzie w domu. To wszystko mnie przytłaczało. Odłożyłam telefon na komodę obok łóżka. Wtedy, jakby czytał mi w myślach Justin mnie po prostu przytulił.
-Justin gdzie ja w ogóle jestem?
-Jesteśmy na obrzeżach Stanford, a tak dokładnie to u mnie w domu w moim pokoju.-powiedział uśmiechając się uroczo.
-Możemy iść spać?-zapytałam ziewając.
-Tak oczywiście.
Szybko wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam do poduszki. Justin szybko znalazł się za mną. Przytulił się do moich pleców. Od razu odwróciłam się do niego przodem.
-Mogę tak spać?-nie wiem czemu o to zapytałam.
-Tak.
-Nie przeszkadzam ci?
-Nie, tak jest idealnie.
Natychmiast odpłynęłam do krainy snów.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to kolejny rozdział. Jak wam się podoba?  Przepraszamy że trochę czekaliście ale święta i sylwester rozumiecie ? Bardzo bym prosiła ,żeby każdy kto przeczyta zostawił jakiś komentarz.
Następnego rozdziały oczekujcie w sobotę za tydzień.
Much love Pats <3